Jestem. Objawiam się znów po przerwie. Długiej jak fiks, ale
wierzcie mi, nie było ostatnio łatwo.
Po pierwsze powiem Wam, że jeszcze raz zostanę mamą.
Kurka, dziwnie to brzmi. Przecież jestem już mamą. Kilka lat
temu moim sercem, głową i życiem zawładnęła Maja. Wzięła ode mnie taką ilość
uczuć, o jaką sama siebie nie podejrzewałam. Nie wiedziałam nawet, że mieści się ich tyle
we mnie. Gdyby nie ten mały, łysy i zmieniający się z dnia na dzień człowieczek
nie przypuszczałabym, że tak wiele ich we mnie jest! Kiedy kilka lat później
dołączyła do Majci Milena miałam wrażenie, że moje serducho puchnie, głowa
rośnie, życie się rozpędza. W kwestii uczuć mój drugi łysol zaczął spijać raczej
śmietankę. Zwarzone mleko i inne kwasy zebrała - niestety - raczej starsza siostra.
Nie mogę stać się mamą po raz kolejny, skoro nigdy nie
przestałam nią być. To może powiem inaczej – prościej: udało się, jestem w
ciąży po raz trzeci. Według mądrych obliczeń medycznych nasz klan powiększy się
albo w Boże Narodzenie albo w Nowy Rok :). Fajne daty, prawda?
Póki co, trzymam się. Różnie, bo raczej było ciężko i źle
niż fajnie i miło. Wolę myśleć w kategorii było niż jest. Ten mały, trzeci
łysol buszujący w moim brzuchu to ssak energetyczny, jakiego jeszcze nie
nosiłam. Bierze wszystko, a ze mnie zostaje flak. Staram się jak mogę przewalczyć
to ekstremalne wycieńczenie i wyjść z zapaści. Zaczęłam już jeść, więc w kuchni
gotuję, piekę, miksuję na potęgę. Poza tym... najlepsze kąski... okazało się, że zostawiona bez ruchu
maszyna do szycia nieco się na mnie obraziła, bo kiedy ją odpaliłam zaczęła
znów pętlić. Albo przestanie stroić focha albo znów trafi do specjalisty –
naprawiacza :). Póki co, dałam radę dzięki niej uszyć narzutę na łóżko i zaczęłam robić poduchy
na balkon.
Niestety, od ostatniego używania sznura bawełnianego minęło
już tyle czasu, że zdążyło się na nim zebrać strasznie dużo kurzu. Ale wczoraj go
przeczyściłam. Szydełko było zabezpieczone, pracuje OK. Dzięki
temu dziewczyny dostaną nowy kosz na zabawki do pokoju :).
No nic, zobaczymy, kto energetycznie wygra – matka czy to
nieletnie małe coś, co we mnie pływa. Mam nadzieję, że ja :).
A teraz chwila wspomnień: tak moje gwiazdy wyglądały mając po ok. 2 miesiące.
A teraz chwila wspomnień: tak moje gwiazdy wyglądały mając po ok. 2 miesiące.
Tak wyglądają teraz:
xxXAgaXxx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz