piątek, 24 kwietnia 2015

Gorączka piątkowej nocy



- Nie, to nie jest prawda. Gorączka? W piątek? Na weekend?
Znacie to? Macie piękne plany na dni wolne, a dziecko wyjeżdża Wam z chorobą? Miło nie jest, prawda? Szlag jasny i kurka na wacie.
Ostatnio pomyślałam sobie, że dobrze byłoby mieć fajowską, nową, nieznaną grę schowaną przed dziećmi. Taką, którą wyjmę w sytuacji mega podbramkowej. Wtedy, kiedy jedna z córek się rozchoruje i tym samym uziemi nas skutecznie w domu. Taka gra przydałaby nam się niedawno. A ponieważ jej w domu nie mieliśmy mocno powiało nudą.
Wiecie, w piątek po południu wszyscy jesteśmy nastawieni na zarembisty weekend. Celebracja ruszyła: dzieci oglądają ulubione filmy, starzy trąbią kawusię z pianką. Rezerwacja biletów na niedzielne zwiedzanie kopalni zrobiona, sobota rozplanowana na gotowanie pyszności, szopingi i inne przyjemności i obowiązki. I w tym pięknym klimacie minęła sobie godzina, a gdy zaczęła się kolejna (godzina) przestało być miło. Gorączka u moich dzieci nie wróży nic dobrego. I stało się tak, jak myślałam: niedzielnego zwiedzania nie było, sobota minęła spędzona w drodze między laboratorium medycznym, pogotowiem, szpitalem i domem. Gry nowej brak więc co zrobić z takimi wymuszonymi godzinami w domu?
Mam dla Was pomysł! Można poszaleć kreatywnie.
Potrzebne koła ratunkowe to:
- bloki techniczny, rysunkowy, papiery przeróżne, koniecznie kolorowe-hologramowe, tęczowe, brokatowe, pastelowe, samoprzylepne, dwustronne – wiecie, że wybór w sklepach papierniczych i dla plastyków jest olbrzymi. Do zestawu trzeba dorzucić kredki, flamastry, ew. farby, nożyczki, klej, taśmę klejącą, kawałek sznureczka czy gumki bieliźnianej i patyczki do szaszłyków (te długie).
Dajecie dziecku wszystko, co potrzebuje do rysowania/malowania. Niech tworzy postaci, budowle, pojazdy. Wytnijcie je, przyklejcie taśmą po lewej stronie patyczek do szaszłyków, a potem twórzcie teatrzyki, scenki, dajcie czadu i chichrajcie się, aż Was brzuchy rozbolą :).

Papier i patyczki możecie wykorzystać też do serii dorosłej: wytnijcie wąsy, bryle, brody, kapelusze. Przyklejcie patyczki –szaszłyczki jak wyżej. Kto jest odporny na robienie w nich głupich min i śmiesznych zdjęć?




Więcej dziubaniny będziecie mieć przy maskach. Osobiście je uwielbiam chyba dlatego, że moje dzieciaki i ich koleżanki wpadając w gości urządzają przebieranki. Im więcej takich gadżetów mamy w domu tym one mają większą frajdę. Maski robię tak: wynajduję w sieci kształt pyska zwierzątka, drukuję, wycinam z kartki bloku technicznego, a papiery kolorowe wykorzystuję do ozdoby. 
W bardzo prosty sposób można też zrobić nakrycia głowy – czapeczki ze zwierzęcymi motywami. 
Weekend spędzony nad papierami może idealny nie jest, ale… pociesza mnie tylko jedna myśl: może być jeszcze gorzej.
Maski polecam, figurki też, czapeczki również, a gry szukam. Oby nie szybko mi się przydała.
Aga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz