Jak pięknie, kolorowo! Mój zachwyt nad pokojem córki był
dość werbalny.
Być może widziane również potakiwanie gości, być może ochy,
achy innych spowodowały, iż na serio wierzyłam, że pokój jest piękny. Piękny,
bo kolorowy.
Ale wiecie tak papuzio: drzwi szafy zielone, krzesełka niebieskie,
pojemniki czerwone. Przebijające się z co drugiej zabawki ostre błękity wymieszane z
żółciami, fioletem, zielenią i różem. Gdyby ara zgubiła się w pokoju Majci
ciężko byłoby ją dostrzec!
Pisałam dawno temu pracę dyplomową nt. wpływu koloru na
psychikę człowieka. A teraz mogę wykazać się jako praktyk – wpływa kolor, oj
wpływa. Jego nadmiar w mieszkaniu to oczopląs gwarantowany, wysokie ciśnienie i nerwica przeradzające
się w niechęć do pomieszczenia.
Jest jeszcze stadium gorsze: pokój dzielony z młodszą siostrą. To już nic innego jak tylko
wulkany wybuchające tęczą. I ta lawa barwnych zabawek przedostająca się zza
zamkniętych drzwi ich terytorium, rozlewająca się po łazience, kuchni, sypialni.
Nie no, tak się nie da żyć! Tzn. one mogą, ja nie :).
Póki co korzystam z przywileju królowej matki i zarządziłam remoncik. Pretekst
– no przecież Maja idzie do szkoły, potrzebuje biurko :).
Blitzkrieg urządzony przeze mnie skończył się worami
zapomnianych zabawek, którymi fascynacja minęła co najmniej w '40 roku, oddanymi
do PCK. Wory z lalkami, którym wiecznie odpadają głowy, samochody bez kół, zabazgrane
kartki wciśnięte pod klocki – te już dawno przemieliły śmieciary.
Dla nowej wersji tego samego pomieszczenia wybrałam jeden kolor
bazowy – biały.
Remont nie był duży – to raczej lifting. Ściany mąż
przemalował z kremowych na białe. Biurko (białe) zaprojektował, dał do wykonania, nogi
kupiliśmy w Ikei. Zamykany, podwieszany (biały) regał na szkolne podręczniki +
dodatkowa (wiecie już w jakim kolorze) półeczka – Ikea. Dwie skrzynki na kreatywne przydasie (skrzynki z
warzywniaka pomalowane na biało, zamówione na Allegro, do których mąż dokręcił
koła). I to całe zakupy.
Ja znalazłam powód do wykorzystania szydełek - zrobiłam kosze. Duży
służy na ciuchy do przebieranek, w drugim zmieściły się lalki.
I wiecie co? Znów stękam – jak ładnie :).
Ale tym razem dodaję nie kolorowo, tylko biało :).
Wprawdzie lawa zabawek wypływa nadal, tyle, że jakoś teraz razi
mnie mniej :).
I bywa, że jest czysto. A na pewno jest jaśniej.
PS. Wsiąknęłam całkowicie w szydełkowanie.
Zrobiłam też jeden egzemplarz kosza dla siebie – czarny, wąski, wysoki. Pomieścił
cały kilometr świeżo zamówionego sznurka bawełnianego :).
xxXAgaXxx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz