czwartek, 8 października 2015

Blitzkrieg i zrobiło się biało



Jak pięknie, kolorowo! Mój zachwyt nad pokojem córki był dość werbalny.
Być może widziane również potakiwanie gości, być może ochy, achy innych spowodowały, iż na serio wierzyłam, że pokój jest piękny. Piękny, bo kolorowy.
Ale wiecie tak papuzio: drzwi szafy zielone, krzesełka niebieskie, pojemniki czerwone. Przebijające się z co drugiej zabawki ostre błękity wymieszane z żółciami, fioletem, zielenią i różem. Gdyby ara zgubiła się w pokoju Majci ciężko byłoby ją dostrzec!
Pisałam dawno temu pracę dyplomową nt. wpływu koloru na psychikę człowieka. A teraz mogę wykazać się jako praktyk – wpływa kolor, oj wpływa. Jego nadmiar w mieszkaniu to oczopląs gwarantowany, wysokie ciśnienie i nerwica przeradzające się w niechęć do pomieszczenia.
Jest jeszcze stadium gorsze: pokój dzielony z młodszą siostrą. To już nic innego jak tylko wulkany wybuchające tęczą. I ta lawa barwnych zabawek przedostająca się zza zamkniętych drzwi ich terytorium, rozlewająca się po łazience, kuchni, sypialni.
Nie no, tak się nie da żyć! Tzn. one mogą, ja nie :). Póki co korzystam z przywileju królowej matki i zarządziłam remoncik. Pretekst – no przecież Maja idzie do szkoły, potrzebuje biurko :).
Blitzkrieg urządzony przeze mnie skończył się worami zapomnianych zabawek, którymi fascynacja minęła co najmniej w '40 roku, oddanymi do PCK. Wory z lalkami, którym wiecznie odpadają głowy, samochody bez kół, zabazgrane kartki wciśnięte pod klocki – te już dawno przemieliły śmieciary.
Dla nowej wersji tego samego pomieszczenia wybrałam jeden kolor bazowy – biały.
Remont nie był duży – to raczej lifting. Ściany mąż przemalował z kremowych na białe. Biurko (białe) zaprojektował, dał do wykonania, nogi kupiliśmy w Ikei. Zamykany, podwieszany (biały) regał na szkolne podręczniki + dodatkowa (wiecie już w jakim kolorze) półeczka – Ikea. Dwie skrzynki na kreatywne przydasie (skrzynki z warzywniaka pomalowane na biało, zamówione na Allegro, do których mąż dokręcił koła). I to całe zakupy.
Ja znalazłam powód do wykorzystania szydełek - zrobiłam kosze. Duży służy na ciuchy do przebieranek, w drugim zmieściły się lalki. 






I wiecie co? Znów stękam – jak ładnie :). Ale tym razem dodaję nie kolorowo, tylko biało :).
Wprawdzie lawa zabawek wypływa nadal, tyle, że jakoś teraz razi mnie mniej :). I bywa, że jest czysto. A na pewno jest jaśniej.

PS. Wsiąknęłam całkowicie w szydełkowanie. Zrobiłam też jeden egzemplarz kosza dla siebie – czarny, wąski, wysoki. Pomieścił cały kilometr świeżo zamówionego sznurka bawełnianego :).




xxXAgaXxx


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz