Kiedyś dziwiłam się dlaczego moja mama płaci rachunki z tak
dużym wyprzedzeniem przed terminem. Przestałam, kiedy sama zapłaciłam w jednym
miesiącu ten sam kredyt dwukrotnie, a innym razem zapomniałam o czynszu. Wtedy
jeszcze nie wiedziałam, że mama jest wyposażona w instynkt samozachowawczy, którego
ja w sobie po prostu nie odkryłam.
Urodzenie dzieci skutecznie wypłukało moją głowę z pamięci, a
zalało ją zapominalstwem. Dni mijają szybciej niż mogłam kiedykolwiek
przypuszczać, daty z przyszłości uprawiają jakieś sprinty nadchodząc wcześniej
niż powinny, nie ma czasu na rozważania, roztrząsanie, zastanawianie się. Jest
cel, reakcja, wykonanie zadania i lecę dalej. Kiedy odkryłam organizery,
planery i kalendarze pokochałam je mocno i wylewnie (szkoda mi czasu na ponowne
odkręcanie sprawy dwukrotnie zapłaconej raty więc zapisuję w nich nawet terminy
płacenia rachunków). Mam tam wpisaną wizytę u okulisty na luty 2017 i wycieczkę
szkolną Majki w przyszłym tygodniu, daty urodzin i ostateczny termin na
kupienie prezentów. Zapisuję tygodniowe obiadowe menu i planuję zakupy. O
organizacji świat wielkanocnych wprawdzie jeszcze nie myślę, ale o urodzinach
córki w lutym już tak. Koncepcję na dekorację domu na Boże Narodzenie mam już
prawie gotową. A kierunek adwentowo – świąteczny rozpoczynam już po Wszystkich
Świętych.
Instynkt samozachowawczy dała mi w gratisie Maja, kiedy się
urodziła. To on mówi mi, że właśnie dziś powinnam się wyspać, a przygotówkę
do obiadu piątkowego warto zrobić w środę. Dopiero mając Majkę dowiedziałam się, że nie zostawia się
spraw na ostatnią chwilę! Zawsze trzeba mieć rezerwę czasową na nieprzewidziane
wybuchy. Bo życie z dziećmi jest jak chodzenie z tykającą bombą.
Sytuacja sprzed kilku dni: idę spać nawet wcześniej niż moje
dziewczyny (a te, jako przykładne przedszkolak i uczennica kładą się wcześnie,
wierzcie mi). Odsypianie zaległości to komfort. Kto na tyle odważny, żeby
zaprzeczyć? Kiedy noc mam tak zarembiście długą, a sen mocny, nawet nie
przypuszczam, że kolejna taka sama już nie będzie. Bo dobę później Mila
dostanie koszmarny katar, będzie budziła się po to, żeby płakać, mieć problem z
ponownym zasypianiem, znów płakać itd. A moje spanie zamieni się w zapadanie w chwilowe drzemki. Tym samym na kolejne dni młoda zostaje królową gila.
Obiecałam sobie, że do końca października zrobię dziewczynom
dywanik do pokoju . Myślicie, że wymiękłam, a gluty mnie powaliły? Otóż nie!
Moje obie bomby już mnie dobrze przeszkoliły z radzenia sobie z brakiem czasu :). Instynkt
samozachowawczy mam silny :).
Drogie Panie i drodzy Panowie ogłaszam, że dywan do pokoju dziewczynek skończony! Małe już się nim cieszą i na nim bawią. Kolejny projekt z domowej listy zmian zrealizowałam.
Drogie Panie i drodzy Panowie ogłaszam, że dywan do pokoju dziewczynek skończony! Małe już się nim cieszą i na nim bawią. Kolejny projekt z domowej listy zmian zrealizowałam.
PS. Za wykonanie zadania przed dedlajnem należy się premia. Więc
teraz daję sobie czas na nową książkę, zamówiłam dżinsowe rurki dla bab w
ciąży, mam też nową, śliczną, mięciutką różową włóczkę. Co z niej powstanie dowiecie
się następnym razem.
Tak więc: stay tuned!
xxXAgaXxx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz